Fakt, to były najsłabsze momenty z całego filmu.
Ogólnie nie był zły i miło się oglądało praktycznie cały, no ale zakończenie niestety jakieś spaprane.

Zgadzam się. Nielogiczny, skopany scenariusz. Sam pomysł, szkielet filmu całkiem dobry, ale wykonanie to średniawka. Douglasowi niewiele można zarzucić, poza tym że nie dostrzegł wad filmu na poziomie scenariusza.

On go doprowadził do odpowiedzialności, ale twórcy nie mieli lepszego pomysłu na końcówkę i pozwolili, żeby psychopata pod głupim pretekstem uciekł policji, w dodatku odfrunął podstawionym wcześniej śmigłowcem mimo, że przecież młody mu telefon wyrzucił przez okno auta, więc Daglas nie mógł się skontaktować z pilotem(!).
Ale najbardziej raziło mnie to, że młody - pomijając poważne oparzenia słoneczne na całym ciele - był skrajnie wyczerpany odwodnieniem i miał jeszcze siłę parę razy wspinać się po skałach:-)
No i multimilioner odnajduje mieszkanie młodego i zamiast po prostu zabić go we śnie, jak planował, stoi na tą śpiącą parką i wygłasza parę górnolotnych słów, czym budzi dziewczynę. Tu już było widać jak na dłoni, że scenarzysta sam się znudził swoim dziełem i chciał by film zakończył się jak najszybciej, nawet głupio. Do połowy film był ciekawy, ale potem...