Myślę, że tytuł tematu dobrze oddaje ocenę tego filmu. Moim zdaniem, postać Alice Racine była niestety niewiarygodna i sztywnie zagrana. Widzowi, tak naprawdę, może być szkoda jedynie postaci sympatycznego Amjada, który jako jedyny wywołał u mnie jakąś reakcję.
Postaci Boba Huntera (J. Malkovich) i Erica Lascha (M. Douglas) nie porwały tego filmu, ani nie pokazały niczego świeżego. Taką próbę podjęto tylko w przypadku postaci granej przez Orlando Blooma, ale czy z dobrym efektem?
Podsumowując podejrzewam, że zapewne niedługo będzie można zobaczyć ten film na antenie TVP1 w ramach Hitu na Sobotę i wielu widzów znajdzie tu dla siebie jakąś rozrywkę.