Szedłem na "Wall Street: Pieniądz nie śpi" z nadzieją, że Oliver Stone zrobi udaną
kontynuację jednego ze swoich najlepszych filmów(ale i tak "Plutonu" nic nie przebije) z
genialną kreacją Michael'a Douglas'a i niezłą rolą Martin'a Sheen'a. No niestety, zawiodłem
się. Oliver Stone po całkiem niezłym "W." robi film, który przez pierwsze pół godziny jest
naprawdę ciekawy, lecz z każdą następną minutą robi się po prostu nudny. Shia LaBeouf
jest według mnie mało wiarygodny i reżyser źle zrobił obsadzając go w głównej roli. Michael
Douglas w tym filmie nadal świetnie gra Gordon'a Gekko, lecz w ostatniej scenie psuje cały
swój wizerunek. W tym filmie najlepszy jest jednak drugi plan czyli Josh Brolin i Frank
Langella, to oni po części ratują ten film. Ogólnie film jest średnio wyreżyserowany,
przyzwoicie zagrany, ale scenariusz do niego był naprawdę słabo napisany. Moja ocena
5/10.
A mi właśnie początek nie podchodził, trochę nudziło mnie. Po połowie dopiero rozkręciło się wg. mnie.
Shia LaBeouf w tym filmie to niewątpliwie decyzja księgowych, jak się okazało nietrafiona. Ten facet może reklamować jakiś kredyt z prowincjonalnego banku, nic ponadto. M. Douglas skusił się bo rachunki za czyszczenie basenu rosną ale z rolą nic nie zrobił.Nie chciało się, czy nie było wolno?! O.Stone jakiś czas temu stracił ,,zęby" i poczucie kierunku i wyszedł film na miarę telewizji.
A ekspozycja była nawet obiecująca...
Good night, and good luck, esforty.
5/10